Posted by : Unknown poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Kocham koty, ale już teraz wiem, że nigdy nie zostanę hodowcą. Dlaczego?



Wiele osób uważa, że życie hodowcy jest usłane różami. Trzyma sobie koty, karmi, rozmnaża i za to wszystko jeszcze dostaje pieniądze. No marzenie! Czemu nikt nie pomyśli o minusach?

Pierwszym i najważniejszym dla mnie minusem jest konieczność trzymania niewykastrowanych kocurów w domu. Kto kiedyś miał z takimi do czynienia, wie o co chodzi. Znaczą teren. Delikatnie mówiąc: śmierdzi. Trzeba sobie z tego zdawać sprawę i być na to przygotowanym, no i przygotować na to swoich gości...

Jak to bywa z każdą pracą w domu, kiedy jesteś pełnoetatowym hodowcą, dom staje się twoim miejscem pracy. Z tym że teraz jesteś też odpowiedzialny za kilkanaście, a z kociakami czasem i kilkadziesiąt zwierząt. Nie możesz wyjechać na urlop i je zostawić, chyba że masz kogoś zaufanego, kto się nimi zajmie, a i wtedy zapewne będziesz się o nie zamartwiać zamiast odpoczywać. 

Czy muszę w ogóle wspominać o tym, ile to pracy? Karmienie, czesanie, sprzątanie kuwety... codziennie. No i wyjazdy na wystawy, czasem te w oddalonym o kilkaset kilometrów mieście. Nie można też zapominać o pracy czysto hodowlanej. Musisz udoskonalać geny, stale sprowadzać nowe osobniki, by wprowadzić nową krew do hodowli. 

Mam wielki szacunek do hodowców sumiennie wykonujących swoją pracę. Oprócz wielkiej miłości potrzebna jest do tego wielka odpowiedzialność, w momencie kiedy się tego podejmujesz, koty muszą stać się całym twoim życiem. Obawiam się, że nie sprostałabym temu wyzwaniu.


Leave a Reply

Subscribe to Posts | Subscribe to Comments

© Agata Szymczak, 2013. Obsługiwane przez usługę Blogger.

- Copyright © Agata Szymczak - fotografia, zwierzęta, lifestyle -Metrominimalist- Powered by Blogger - Designed by Johanes Djogan -